Cebulę posiekać i podsmażyć na niewielkiej ilości oleju. Natomiast komosę ugotować (*) w lekko osolonej wodzie. Następnie ostudzoną kaszę przełożyć do misy malaksera, dodać jajka ugotowane na twardo i zmiksować - ale nie na jednolitą masę (tak aby były widoczne kawałki jajek). Całość połączyć z resztą składników i dokładnie wyrobić - już za pomocą dłoni. Z powstałej masy uformować okrągłe kotlety które należy układać na patelni z rozgrzanym tłuszczem. Smażyć z obu stron na złoty kolor.
(*) Komosę należy opłukać pod bieżącą wodą (czasami to pomijam), aby pozbyć się goryczki.
Następnie kaszę wrzucić do wrzątku (1 porcja kaszy na 2 porcje wody) i gotować na małym ogniu - przez około 15 minut.
Quinoa powinna wsiąknąć cały płyn i zrobić się lekko przezroczysta.
Na ugotowanych ziarenkach pojawią się białe, spiralne - tak jakby ogonki (to kiełki).
Innym sposobem jest zalanie kaszy wrzątkiem, przykrycie i odczekanie - aż wsiąknie wodę.
Najczęściej praktykuję pierwszą metodę.
Przepis na blogu http://www.dibloguje.pl/2016/09/kotlety-z-komosy-ryzowej-quinoa-i-jajek.html?fbclid=IwAR2BkeM33OO9-CIGo6LESSLs1ffBLmRgwHeJ8Oo4JE7hy6t70blIZ-lYYvU#