Horodło- Moja Mała Ojczyzna

Bakalie.com

Chciałabym Państwa zaprosić, do pięknej, malowniczej i niewielkiej miejscowości położonej na południowym wschodzie Polski nad rzeką graniczną Bug. Miejscowość ta graniczy z Ukrainą tak blisko, że stojąc na brzegu rzeki możemy zobaczyć sąsiedni kraj. A do najbliższego przejścia granicznego mamy ok. 10 kilometrów.


Nie wszyscy znają to piękne miejsca, a szkoda. Kiedy pytam kogoś, kogo poznaję, czy wie, z czego słynie, nie wszyscy potrafią mi odpowiedzieć. Widocznie nie uważali pilnie na historii. Mianowicie Horodło, bo o nim mowa, słynie z unii polsko-litewskiej z 1413 roku pomiędzy królem Władysławem Jagiełło a Witoldem, księciem litewskim.
Niestety, w późniejszych wiekach Horodło było nękane pożarami i najazdami Tatarów w wyniku czego, został zburzony piękny zamek królewski, letnia rezydencja Władysława Jagiełły. Na szczęście do dnia dzisiejszego pozostały jedynie wały i fosa, która wtedy okalała zamek. Kiedy wiosną rzeka Bug wylewa, można na jej brzegu znaleźć wiele ciekawych pamiątek po dawnych czasach, mianowicie groty, naczynia czy nawet monety. Dziś na tzw. Wałach jagiellońskich stoi jedynie tablica upamiętniająca zamek i jego historię, a szkoda bo byłaby to ciekawa atrakcja turystyczna. Niestety, dawne czasy rządziły się swoimi prawami.

 

Mamy też swoją, bardzo ciekawą legendę horodelską z XVII w. W tamtych czasach, po wojnie z Kozakami, Horodło nawiedziła tzw. zaraza morowa. Zmarłych było tak dużo, że nie nadążano ich chować. Starszyzna zbierała się naradzając, co w takim przypadku zrobić, aby ochronić pozostałych mieszkańców. Wśród nich znalazł się staruszek, mający poważanie wśród miejscowej ludności i którego nie imała się żadna zaraza. Zarządził, aby Horodło oborano zgodnie z ruchem Słońca. Całą tą prace miały wykonać bliźniacze woły oraz mężczyźni również bliźnięta. Wszystko to trwało dwa dni od świtu do zachodu słońca, oczywiście nie udało by się to bez pomocy modłów.  W końcu udało się dokonać tego czynu i od tamtej pory Horodło nie nawiedzają żadne pomory ani plagi, ani wojny ani głód.


Moja mała miejscowość ma tez kilka ciekawych miejsc, które warto zobaczyć. Jednym z nich jest kopiec unii horodelskiej usypany w 448 rocznicę unii. Znajduje się na przedpolach miejscowości, a widok z niego rozciąga się na kilka kilometrów zachwycając swoją pięknością, zwłaszcza latem, gdzie jest zielono i kolorowo od kwiatów. Z jego wysokości można również dostrzec ukraiński las, niedaleko granicy.
Kolejnym miejscem jest sama rzeka graniczna, która za czasów króla była szlakiem transportowym szczególnie drzewa oraz ogólnie drogą handlową. Jest to dzika rzeka, bardzo niebezpieczna i kręta. Przyjeżdżają nad nią szczególnie miłośnicy wędkowania, gdyż można w niej znaleźć wiele ciekawych okazów ryb. Mieszkają w niej także bobry, wydry a pomieszkują dzikie kaczki, czaple, bociany i wiele innych. W okresie letnim organizowane są po niej spływy kajakowe co stanowi niezwykłą przygodę. A w miejscowości Zosin koryto Bugu jest najbardziej wysuniętym punktem na wschód w Polsce. Dla tych, którzy chcieli by ten punkt odwiedzić, charakterystycznym  będzie znak graniczny . Polecam również park, znajdujący się w centrum miejscowości, w którym znajdziemy dwa posągi lwów z dawnego pałacu.

 


Możemy się również pochwalić trzema kościołami, jeden został przebudowany z  dawnej cerkwi, w której podczas wojen przechowywano zboże, a w którym obecnie jest przepiękny ikonostas namalowany przez dziadka mojego kolegi.
Dla tych, co lubią odpoczywać na łonie natury polecam spacery po łąkach, po wszystkich urokliwych uliczkach oraz nad samą rzeką.
Mieszkam w Horodle od urodzenia, tutaj też pracuję strzegąc jego granic. Wielu ludzi nie potrafi docenić uroków tej miejscowości, nie potrafi jej w odpowiedni sposób zareklamować, a szkoda, bo wiem, że jest wielu miłośników takich miejsc. Niestety, nie ma tutaj też żadnych miejsc pracy zachęcających młodych do pozostania i osiedlenia się. Oprócz szkoły, dwóch domów weselnych, Strażnicy Straży Granicznej, kilku sklepów, ośrodka zdrowia i stacji paliw, nie ma nic.  Ale za to jest cudna przyroda zarówno w lecie jak i zimą. Świeże powietrze nie jednemu uratowało zdrowie, choćby mojej Cioci Zosi :) To właśnie Horodło jest wioską z największą ilością skrzydlatych przyjaciół, czyli bociana białego :) Najczęściej można go spotkać brodzącego po łąkach w poszukiwaniu oczywiście żab :).


A najbardziej chciałabym Państwa zachęcić do spróbowania naszej regionalnej potrawy, mianowicie horodelskiego cebularza. Ten przysmak pochodzi już z XIX z kuchni żydowskiej. Meszkańców Horodła nazywają ,,Cebularzami,, ze względu na to, że dawniej uprawiano w naszym regionie najwięcej cebuli.

 

Zapraszamy do zapoznania się z przepisem na Cebularza

Zapraszamy do odwiedzenia Kuchni Pani Elżbiety

 

Autor: Elżbieta Ślązak